„Dlaczego polskie firmy nie chcą produkować z bioplastiku?”

Cykl artykułów „O przyszłości”

Tekst Katarzyny Borkowskiej, projektantki i współzałożycielki studio KABO & PYDO jest częścią cyklu „O przyszłości” towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.

Link.

Dlaczego polskie firmy nie chcą produkować z bioplastiku?

Dobra, rzeczywiście, ten tytuł jest mocno na wyrost. Być może są jakieś polskie firmy, które chcą, albo nawet to robią. Nie mam też danych o całym rynku produktów przemysłowych. I nie uwzględniłam w tym zdaniu producentów biodegradowalnych torebek na zakupy. Tak, przyznaję, tytuł miał być chwytliwy. Ale jest też prawdziwy. Jest moją prawdą, którą znam z własnych obserwacji.

Często poruszam ten temat wśród znajomych z branży, zadaję pytanie, czy mają w portfolio takie wdrożenia i czy ich klienci choćby są tym zainteresowani. Nie znam osobiście żadnego polskiego projektanta, który wymyśliłby wdrożony do produkcji wyrób z bioplastiku. Nasze studio projektowe również nie miało takiej okazji. Gdy wspominam o tym materiale producentom, nie cieszy się on zainteresowaniem. Jest czymś nowym, co budzi wiele kontrowersji i potencjalnych problemów. Są tacy, którzy są przekonani, że skoro ten bioplastik, na przykład polilaktyd (PLA), pozostaje trwały, to biodegradowalność jest zwykłą „ściemą” (to cytat). Wyjaśniam wtedy, że zwykły plastik nie rozkłada się, tylko degraduje do mikrocząsteczek, które zawsze będą już plastikiem o tym samym składzie chemicznym. Bioplastik natomiast jest wykonany z surowców takich jak kukurydza lub trzcina i ulega rozkładowi do cząsteczek pierwszych. Dzięki temu nie trafi do żołądków ryb jako toksyczny plastik, tylko na przykład jako węgiel. „W takim razie, skoro biotworzywo się rozkłada, to na pewno produkt z niego wykonany nie będzie trwały i rozpuści się na pierwszym deszczu” – mówią niektórzy. Bioplastiki ulegają rozkładowi tylko w odpowiednich, kontrolowanych warunkach: temperaturze, wilgotności czy w obecności właściwych bakterii. Nie wszystkie biotworzywa są kompostowalne (to znaczy, że można je wrzucić do kompostu i rozłożą się w tym samym, krótkim czasie co odpady organiczne). Przemysłowe bioplastiki rozkładają się tylko w specjalnych przetwórniach, których jeszcze nie ma w Polsce. Inną sprawą jest to, że polskie sortownie nie oddzielają biotworzyw, zanieczyszczają więc one frakcje tworzyw sztucznych. Na rynku poza tym jest niewiele produktów z nich wykonanych. Osobiście znam na przykład szczoteczki do zębów z PLA i narzędzia kuchenne wykonane z bambusa – takie jak deski do krojenia lub chochle. Można jeszcze kupić produkty wykonane z WPC, czyli tworzywa sztucznego zmieszanego z mączką drzewną. Należą do nich na przykład deski tarasowe. Są też krzesła Odger marki IKEA wykonane z WPC (słyszałam, że są produkowane w Polsce).

WPC jest tworzywem, które mnie zastanawia bardzo. Nie jest to biotworzywo, więc potraktujcie to jako dygresję. Zmniejsza zużycie plastiku – to plus. Ale jednocześnie jest kompozytem i nie da się rozdzielić tworzywa od drewna. Usłyszałam od technologów i materiałoznawców, że można je poddać recyklingowi. Przypuszczalnie jednak nikt tego nie będzie robił, na przykład ze względu na brak standaryzacji materiału, wynikający z różnego stopnia zmielenia mączki drzewnej oraz z różnej jej procentowej zawartości w produkcie. Ach – zapomniałabym prawie – przecież recyklingowi w Polsce podlegają jedynie odpady opakowaniowe. Przedmioty nie są poddawane temu procesowi. Dobrze, że chociaż z WPC produkuje się przeważnie produkty z dłuższym cyklem życia, a nie jednorazówki. Wróćmy do bioplastików.

Słyszałam opinie, że wcale nie jest taki dobry, ponieważ jego produkcja zwiększy monokulturowe uprawy rolne. Z tym trudno się nie zgodzić. Sama mam mieszane uczucia na ten temat. Co jest lepsze, a co gorsze? Czy da się przewidzieć konsekwencje?

Kolejny powód, aby ich nie stosować to ich cena: od 3 do 7 razy wyższa od pierwotnych lub wtórnych tworzyw sztucznych. Przykładowo koszt pierwotnego polipropylenu (PP) to około 5,90 zł netto za 1 kg, wtórnego PP (z recyklingu) to 2,5–3 zł netto za 1 kg. Natomiast koszt pierwotnego PLA to od 2,5 do 5 € za 1 kg (w zależności od ilości zamawianego surowca). Producent od razu myśli: kto kupi produkt tyle razy droższy? Myślę, że cena biotworzyw będzie spadać. Nie są one jeszcze popularne. Wiadomo, że im coś jest bardziej masowe, tym cena jest niższa. To kwestia czasu. Kwestią czasu jest również powstanie wielu rodzajów biokompozytów. Już teraz największe firmy pracują nad własnymi mieszankami biotworzyw. Na targach w Mediolanie Kartell – duży producent mebli z tworzyw sztucznych – zaprezentował produkty wykonane z ich autorskiego biotworzywa. To o czymś świadczy. Myślę, że wiele firm pracuje teraz w sekrecie nad nowymi biomateriałami. Moim zdaniem ci, którzy nie zaczną teraz iść w tym kierunku, w przyszłości zajmą miejsce w szeregu naśladowców. W wielu ludziach rodzi się bunt przeciwko plastikowi. Realizowane są oddolne inicjatywy. Wiele osób na przykład przestaje używać plastikowych słomek. Rządy wprowadzają ograniczenia w stosowaniu jednorazówek. A w mojej głowie zrodziła się wizja przyszłości, w której przedmioty z tworzyw sztucznych są dobrem luksusowym i obiektami vintage, kupowanymi na aukcjach za grube pieniądze.

Przy pisaniu tego tekstu czerpałam wiedzę z mojego doświadczenia zawodowego, szkolenia „Ekodesign w praktyce dla projektantów i promotorów opakowań przyjaznych dla środowiska” (Rekopol Organizacja Odzysku Opakowań), aktualnych cenników tworzyw oraz artykułu, który wszystkim polecam: prostemiasta.pl/tworzywo-pla

Autor: Katarzyna Borkowska

 

 

...

This is a unique website which will require a more modern browser to work!

Please upgrade today!